Kwietniowe spotkanie DKK - 24.04.2025r.
Twórczość Zyty Rudzkiej w porównaniu z dorobkiem innych współczesnych pisarzy, to właściwie nic imponującego: kilka powieści i kilka sztuk teatralnych na przestrzeni trzydziestu lat – cóż to jest w zestawieniu z kilkunastoma lub kilkudziesięcioma książkami innych autorów? A przecież „już starożytni wiedzieli” , że non multum, sed multa – i właśnie to określenie najlepiej opisuje dorobek Zyty Rudzkiej.
Jedną z jej książek, mianowicie Ślicznotkę doktora Josefa, wzięli „na warsztat” członkowie stęszewskiego Dyskusyjnego Klubu Książki w kwietniu. Pozycja ta nie należy już do najnowszych (została wydana w 2006 r.), ale temperatura dyskusji podczas spotkania świadczy o uniwersalności i ponadczasowości poruszanych przez autorkę problemów.
Bo czy kwestia opieki nad ludźmi wiekowymi i różnorodność jej aspektów może się – nomen omen – zestarzeć? Czy psychologia kiedykolwiek przestanie się interesować wpływem traumy z przeszłości na późniejsze życie tych, którzy jej doświadczyli? I w końcu, czy powinniśmy zakopać w zakurzonych annałach przeszłości horror holokaustu, zwłaszcza w czasach wzbierającej fali powrotu nastrojów skrajnie prawicowych i antysemickich?
A to wszystko właśnie znajdziemy w niezbyt obszernej lekturze Ślicznotki doktora Josefa, i nie ma znaczenia ta szczupłość tekstu (non multum, sed multa!). Rudzka buduje narrację, która może męczyć, irytować, a nawet wywoływać niesmak, ale kiedy czytelnik dotrze już na szczyt, dostrzeże z jego wysokości, że wszystko to przebiegało według planu.
Zwłaszcza styl narracji świetnie oddaje atmosferę domu opieki z jej rutyną, oczekiwaniem na zmianę, powtarzalnością czynności i słów (zwykle spowodowaną starczą demencją), oraz wspomnieniami lepszych czasów, kiedy niekoniecznie żyło się łatwiej, ale za to pensjonariusze byli młodzi i pełni chęci do życia.
Bogactwo tematów poruszanych w powieści Zyty Rudzkiej i różnorodny jej odbiór wśród członków naszego klubu zaprowadził dyskutantów (znów!) w bezkresne tereny historii i współczesności, osobistych doświadczeń i uniwersalnych prawd, tak że trudno było nawet zakończyć spotkanie!
Ostatecznie jednak, o wartości książki decyduje chyba właśnie to, że pobudza do refleksji, prowokuje do dyskusji i pozostaje w głowie na dłużej, niż tylko na czas samego jej czytania. Po raz kolejny również przekonaliśmy się, że nie warto sugerować się recenzjami zamieszczanymi na okładkach książek – mogą nas wprowadzić w błąd.
Warto zawsze czytać samemu, wyrabiać sobie własne zdanie i nie pozwalać, by inni narzucali nam swoje, a ten nawyk wspaniale rozwija praktyka czytania i dyskusji o lekturze – czyli zapraszamy, jak zwykle, do stęszewskiego DKK!