Smażone zielone pomidory

Utworzono dnia 29.06.2024

Czerwcowa lektura stęszewskiego DKK przeniosła czytelników do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie Alabamy dwudziestego wieku, przy czym rozpiętość czasowa jest dość duża, bo od końca lat 20. aż do 80. tego stulecia. Równie bogata i różnorodna jest w książce plejada bohaterów i wydarzeń, ale finalnie okazuje się, że niemal wszystkie postaci łączy bądź to pokrewieństwo lub powinowactwo, bądź wspólne życie społeczne, a nawet międzypokoleniowa przyjaźń. Mowa o kultowej już – jak twierdzą niektórzy – powieści Fannie Flagg Smażone zielone pomidory, w której meandry losów mieszkańców Whistle Stop i okolic splatają się w różnobarwną mozaikę połączoną w tak nieoczekiwany sposób, że nawet sami bohaterowie nie spodziewają się pewnych rozstrzygnięć. Współczesny czytelnik zapewne dostrzeże różnice między obecną moralnością społeczną, a tą z „dawnych czasów” i odmienną - względem europejskiej – kulturą, chociaż wybory życiowe aktorów tej sztuki i ich reakcje na niektóre wydarzenia mogą wzbudzić coś w rodzaju nostalgii za uczciwością wobec własnych przekonań, właściwym postępowaniem w trudnych sytuacjach, a nawet odwagą w dokonywaniu czynów zabronionych (lub balansujących na granicy legalności) w okolicznościach, w których prawo zdaje się być bezduszne.

Odbiegająca od utartych schematów forma narracji, w której relacje z lokalnej prasy przeplatają się z retrospekcją starszej pani przebywającej w domu opieki i autorską opowieścią w trzeciej osobie, może na początku sprawiać wrażenie chaosu. Jednak z czasem nabiera ona pewnego uroku i wartości spojrzenia na te same fakty różnymi oczami. Wyrabia to u czytelnika nawyk krytycznej oceny pobieżnych opinii prasowych, które nie wyjaśniają istotnych szczegółów, a także relacji osób postronnych, które mogą – widząc jedynie ich powierzchnię – zapamiętać pewne wydarzenia inaczej.

Rozmaitość składników użytych do przyrządzenia tej potrawy literackiej, której tytuł nie bez powodu nawiązuje do flagowego (nomen omen) dania serwowanego w jadłodajni w Whistle Stop, sprawia, że możemy potraktować tę książkę, jak smakowity, egzotyczny lunch z zapomnianych lat. Kuchnia i jedzenie stanowią zresztą w tej powieści istotny element, który często okrasza akcję pachnącymi szczegółami, a czasami jest jej integralną częścią. Dzięki temu czytelnik nie tylko widzi i słyszy, ale nawet czuje zapach miejsc i ludzi, a na końcu otrzymuje niespodziankę w postaci przepisów na potrawy pojawiające się w książce. Może zatem zintegrować się z bohaterami powieści na różnych płaszczyznach – nie tylko metaforycznie. Smażone zielone pomidory to świetny wybór na letnie podróże z książką – nawet jeżeli to podróż w wyobraźni, ale także na wiosenne przebudzenia, jesienną pluchę i zimowe długie wieczory. Albo dni wypełnione gotowaniem… Każdy znajdzie w niej coś innego! A każdego miłośnika książek, którego aż korci, żeby o przeczytanych pozycjach porozmawiać, zapraszam na kolejne spotkanie naszego klubu już w sierpniu.